Zakładki

Papież Franciszek: salwadorski arcybiskup zabity przez prawicę zginął śmiercią męczeńską

Papież Franciszek zaakceptował dekret uznający męczeńską śmierć arcybiskupa Oscara Arnulfo Romero z Salwadoru, sympatyzującego z lewicą hierarchę zastrzelonego w 1980 roku na zlecenie prawicowej junty. Otwiera to drogę do beatyfikacji znanego w całej Ameryce Południowej duchownego.
Decyzja to kolejny krok papieża rehabilitujący kapłanów teologii wyzwolenia. Sam Franciszek od początku pontyfikatu opowiada się za Kościołem ubogim i upominającym się o ubogich.

Kapłan biednych

Urodzony w 1917 r. Romero uchodził ze jednego z najwybitniejszych pasterzy "opcji za biednymi" w Kościele katolickim, czyli zwolenników popularnej w latach 70. i 80. teologii wyzwolenia, która w Ameryce Łacińskiej ujmowała się za wykluczonymi i prześladowanymi. Jako arcybiskup San Salwadoru w latach 1977-80 Romero zdobył miłość wiernych i nienawiść wojskowo-feudalnej elity kraju. Bronił bowiem zwykłych ludzi przed wyzyskiem i przemocą władz oraz bogaczy. Piętnował też gwałty, jakich dopuszczały się armia, policja i szwadrony śmierci prześladujące zwłaszcza chłopów i lewicowych działaczy. 

- Misją Kościoła jest utożsamiać się z biednymi; w ten sposób dostąpi on zbawienia - mówił Romero. Jego radiowych niedzielnych mszy słuchano z zapartym tchem i nadzieją. Arcybiskup jeździł po całym kraju, zawsze znajdując czas i dobre słowo dla cierpiących i potrzebujących pomocy.

W miarę jak księża coraz bardziej angażowali się w obronę biedoty, w Salwadorze narastał terror szwadronów śmierci. Romero brał groźby poważnie. - Gdy mnie zabiją, zmartwychwstanę w pamięci Salwadorczyków - mawiał.

Nie szukano winnych

23 marca 1980 r. mówił w homilii: - Zwracam się szczególnie do ludzi wojska. To nasi bracia. A zabijają innych braci, chłopów. Kiedy pada rozkaz: "Zabij", musi zwyciężyć prawo boże: "Nie zabijaj!". Niemoralnego prawa nikt nie musi przestrzegać. Kościół broni praw bożych, godności człowieka, osoby ludzkiej, nie może milczeć wobec takich nikczemności. Niech rząd zda sobie sprawę z tego, że reformy nie są nic warte, jeśli plami je tyle krwi. W imię boże i w imię cierpiącego narodu, który skargi zanosi do nieba, proszę, błagam i nakazuję: niech te prześladowania się skończą!

Nazajutrz, gdy wygłaszał kazanie w kaplicy szpitala dla chorych na raka w San Salwador, został trafiony w serce kulą snajpera. Winnych nie tylko nie znaleziono, ale nawet nie szukano. Śledztwo nie mogło ruszyć z miejsca, póki rządziła skrajna prawica, mimo iż ukarania winnych domagała się od 2000 r. m.in. amerykańska komisja praw człowieka. Jako zleceniodawcę zabójstwa wskazała ona właśnie przywódcę skrajnej prawicy mjr. Roberta d'Aubuisson; ten jednak wówczas już nie żył. Dopiero po zwycięstwie lewicy w wyborach w 2009 r. Salwador zajął się dochodzeniem. Od tamtej pory czci też pamięć biskupa męczennika. Prezydent Mauricio Funes, wywodzący się z dawnej lewicowej partyzantki, przeprosił w imieniu państwa za zabójstwo. 

W 2011 r. hołd pamięci arcybiskupa Romero złożył prezydent USA Barack Obama.


Źródło: http://wyborcza.pl/1,75477,17352611,Papiez_Franciszek__salwadorski_arcybiskup_zabity_przez.html

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz